poniedziałek, 15 lutego 2016

Zapraszam na Wyspy

Dzisiaj naszło mnie na coś, czego w mojej kuchni jeszcze nie robiłam, choć jadłam nie raz. Zapraszam na Yorshire pudding:

  • 1 szklanka mleka
  • 1 szklanka maki tortowej
  • 3 jajka
  • szczypta soli
  • olej rzepakowy
  1. W misce mieszamy dokładnie jajka i mąkę
  2. Dodajemy mleko i mieszamy aż do uzyskania gładkiego płynu 
  3. Dodajemy sól
  4. Rozgrzewamy piekarnik do 220'C
  5. Do foremek na muffiny wlewamy po łyżce oleju (tak żeby zakrył dno)
  6. Wstawiamy formę do piekarnika na ok 10 minut
  7. Na mocno rozgrzany olej wlewamy ciasto (ok 1/3 foremki)
  8. Pieczemy 20 minut (okazało się, że to za długo i niestety puddingi za mocno się spiekły. Następnym razem będę piekła 15 minut)
Dzisiaj puddingom będzie towarzyszył gulasz z indyka, ale równie dobrze pasują do mięsa pieczonego, duszonego, warzyw a nawet na słodko z odrobiną dżemu.
Smacznego

poniedziałek, 26 października 2015

Trzy Gracje


Są sobie  trzy Gracje: Ola, Beata i Anita. I te trzy miały spotkać się z czwartą (czyli mną). No to dla trzech Gracji powstały trzy koty.
Dwa już pojechały z Gracjami. Niestety jednej nie udało się dotrzeć na spotkanie i samotny kot czeka na lepsze czasy.

wtorek, 22 września 2015

Ślinochłon

No właśnie nie śliniak, a Ślinochłon i to przez duże Ś. Mini ząbkuje (odkąd skończył 2 miesiące:)), ale teraz to już jest jakieś apogeum chyba. Ślina leci w takim tempie, że szafy ubranek by nie tarczyło na pochłanianie. Kupiłam w Ikei ceratę (oni to ładnie nazwali 'bawełna z warstwą plastiku') bo była w promocji i uszyłam śliniak. Pod spodem rzeczona cerata, na wierzchu ręcznik frote, a żeby smutno nie było to dodałam aplikację z bawełny:

środa, 16 września 2015

Aaa kotki dwa...

...Szarobure obydwa
Jeden duży drugi mały
Oba mi się spodobały.


Strasznie mi się podobają koty klamkowce. Uszyłam dwa. Jeden duży, drugi mały. I nie są szarobure:)
 Tak sobie wspólnie wiszą:
I zbliżenie na pyszczek i turkusowe oczka (dosłownie):
A gdyby ktoś zamarzył o takich samych, to tutaj macie wykrój:


poniedziałek, 14 września 2015

Nie o to chodzi by złapać króliczka...


...ale by uszyć go:)
Kolejne Szyjątko. Tym razem królik. I tym razem dużo większy niż poprzednie. Tak dwa razy większy. Królik ma 23cm wzrostu i dostał robocze imię Horrorek. Nie podoba mi się, ale młody zadowolony, a to najważniejsze.


piątek, 11 września 2015

Minky, minky, minky...

Bardzo, ale to naprawdę bardzo podoba mi się minky. Kto nie wie, to niech zapyta wujka Google cóż to jest minky. Minky jest mięciutkie, milutkie i kochane. Tak mi się to minky podoba, że postanowiłam, że Młody musi mieć do przedszkola komplet minky. Ale, ale. gotowy komplet kosztuje na znanym portalu aukcyjnym cos koło 120zł, a to dużo. No to zabrałam Pana Męża i pojechałam do hurtowni tkanin i kupiłam minky. I uszyłam. A co. Moja babcia szyła, moja mama szyła, moja teściowa szyła to ja nie dam rady? Ja? No i dałam radę:)
Na początek poszła poduszka. Jako łatwiejsza. A takiego wała, bo wcale nie łatwiejsza. Okazało się, że uciełam za krótki suwak i musiałam korzystać z tzw. pasków pomocniczych. Dałam radę? Dałam:



 A tutaj uwieczniła moje superhiper wstawki do suwaka:)
 No to jak już poduszka była gotowa, przyszedł czas na kocyk. Poszło na niego dwa miliony szpilek, ale się udało. Okazało się, że mimo rozmiarów, kocyk dużo łatwiej się szyje niż poduszkę. Trochę problemów sprawiły mi rogi, ale metodą prób i błędów dałam radę.

 Może nie jest to profesjonalne. Może nie jest równe jak od linijki. Ale ja jestem z siebie dumna jak paw.
Pokonałam minky.